wtorek, 12 stycznia 2016

Pies i wielbłąd najlepszymi przyjaciółmi człowieka


Tracks, 29 sierpnia 2013, 

Gatunek: dramat, biograficzny, przygodowy
 Reżyseria: John Curran
Produkcja: Australia, Wielka Brytania
Występują: Mia Wasikowska, Adam Ryder
 Czas trwania: 1 godz. 50 min.





Zawsze miałem słabość do filmów drogi. Im dłuższe ujęcia krajobrazu tym lepiej. Dlatego w związku z mroźnymi temperaturami za oknem zdecydowałem się na historię Robyn Davidson. 27 letniej Australijki, która zdecydowała się na ponad 2700 kilometrową tułaczkę po pustyni z Alice Springs na Ocean Indyjski.

W głównej roli mamy tutaj aktorkę, która Australię zna doskonale. Mia Wasikowska, jedna ze zdolniejszych aktorek młodego pokolenia robi co może by kreacja Robyn Davidson zapadła widzowi w pamięć na dłużej niż czas projekcji. Filmy drogi zawsze budziły we mnie emocje, kreowani bohaterowie mieli w sobie coś, co przykuwało uwagę, nieraz budziło podziw. Byli charyzmatyczni. Niestety 26 letniej aktorce kiepsko to wychodzi. Zagrana przez nią postać jest nijaka, w porównaniu do autentycznego odpowiednika. Pobudki jakie kierowały Robyn Davidson do podjęcia wędrówki są jak najbardziej słuszne, jednak w przypadki filmowej interpretacji sprawa ta zostaje banalnie uproszczona. Oprócz Wasikowskiej, istotną rolę gra Adam Driver. W ostatnich dniach jest o nim bardzo głośno w związku z postacią Kylo Rena w jaką wciela się w nowej trylogii Gwiezdnych Wojen. Tak jak w przypadku roli następcy Dartha Vadera dostaje mu się po uszach nie za umiejętności a za charakter w jaki miał się wcielić, to w „Ścieżkach” przede wszystkim kłuje jego aktorstwo. Młoda Australijka o polskich korzeniach chociaż stara się dać coś postaci, natomiast 32 letni Amerykanin gdy tylko pojawia się na ekranie sprawia wrażenie jakby dostał ten angaż za karę.

Jak wielokrotnie powtarzałem „Tracks” to film drogi, czyli ujęcia powinny być jego atutem. Niestety i tutaj John Curran musi uznać wyższość innych produkcji poruszających tematy wędrówki. Ujęcia sunących po niebie chmur i popękanej ziemi nie zachwycają. Na plus na pewno zasługują za to momenty w których na ekranie pojawiają się wielbłądy. Tutaj biję brawa zarówno reżyserowi, osobom odpowiedzialnym za dźwięk, bo wszelkie mlaśnięcia czy wycia dromaderów brzmią czysto i efektownie. Oklaski należą się również Wasikowskiej, która bardzo dobrze poradziła sobie z, bądźmy szczerzy, dzikimi zwierzętami.

Film amerykańskiego reżysera to pozycja średnia. „Tracks” brakuje przede wszystkim zapierających dech w piersiach ujęć, czy charyzmatycznych postaci, które uniosły by obraz wędrówki na swoich barkach. Niemniej jednak, gdy komuś brakuje słońca, pustynny krajobraz dostarczy żaru w zupełności.

5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz