Tracks, 29 sierpnia 2013,
Gatunek: dramat, biograficzny, przygodowy
Reżyseria: John Curran
Produkcja: Australia, Wielka Brytania
Występują: Mia Wasikowska, Adam Ryder
Czas trwania: 1 godz. 50 min.
Zawsze miałem słabość do filmów
drogi. Im dłuższe ujęcia krajobrazu tym lepiej. Dlatego w związku z mroźnymi
temperaturami za oknem zdecydowałem się na historię Robyn Davidson. 27 letniej
Australijki, która zdecydowała się na ponad 2700 kilometrową tułaczkę po pustyni
z Alice Springs na Ocean Indyjski.
W głównej roli mamy tutaj
aktorkę, która Australię zna doskonale. Mia Wasikowska, jedna ze zdolniejszych
aktorek młodego pokolenia robi co może by kreacja Robyn Davidson zapadła
widzowi w pamięć na dłużej niż czas projekcji. Filmy drogi zawsze budziły we
mnie emocje, kreowani bohaterowie mieli w sobie coś, co przykuwało uwagę,
nieraz budziło podziw. Byli charyzmatyczni. Niestety 26 letniej aktorce kiepsko
to wychodzi. Zagrana przez nią postać jest nijaka, w porównaniu do
autentycznego odpowiednika. Pobudki jakie kierowały Robyn Davidson do podjęcia
wędrówki są jak najbardziej słuszne, jednak w przypadki filmowej interpretacji
sprawa ta zostaje banalnie uproszczona. Oprócz Wasikowskiej, istotną rolę gra Adam
Driver. W ostatnich dniach jest o nim bardzo głośno w związku z postacią Kylo
Rena w jaką wciela się w nowej trylogii Gwiezdnych Wojen. Tak jak w przypadku
roli następcy Dartha Vadera dostaje mu się po uszach nie za umiejętności a za
charakter w jaki miał się wcielić, to w „Ścieżkach” przede wszystkim kłuje jego
aktorstwo. Młoda Australijka o polskich korzeniach chociaż stara się dać coś
postaci, natomiast 32 letni Amerykanin gdy tylko pojawia się na ekranie sprawia
wrażenie jakby dostał ten angaż za karę.
Jak wielokrotnie powtarzałem „Tracks”
to film drogi, czyli ujęcia powinny być jego atutem. Niestety i tutaj John
Curran musi uznać wyższość innych produkcji poruszających tematy wędrówki.
Ujęcia sunących po niebie chmur i popękanej ziemi nie zachwycają. Na plus na
pewno zasługują za to momenty w których na ekranie pojawiają się wielbłądy.
Tutaj biję brawa zarówno reżyserowi, osobom odpowiedzialnym za dźwięk, bo
wszelkie mlaśnięcia czy wycia dromaderów brzmią czysto i efektownie. Oklaski
należą się również Wasikowskiej, która bardzo dobrze poradziła sobie z, bądźmy
szczerzy, dzikimi zwierzętami.
Film amerykańskiego reżysera to
pozycja średnia. „Tracks” brakuje
przede wszystkim zapierających dech w piersiach ujęć, czy charyzmatycznych postaci,
które uniosły by obraz wędrówki na swoich barkach. Niemniej jednak, gdy komuś
brakuje słońca, pustynny krajobraz dostarczy żaru w zupełności.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz