środa, 20 stycznia 2016

Ludzie, w których oczach widzę szaleństwo

Victoria, 20 listopada 2015,
Gatunek: dramat, kryminał
 Reżyseria: Sebastian Schipper
 Produkcja: Niemcy
 Występują: Laia Costa, Frederick Lau, Franz Rogowski, Buray Yigit, Max Mauff
 Czas trwania: 2 godz. 20 min.


Berlin to jedno z wiodących miast europy zachodniej, oferujące szeroki wachlarz turystyczny od muzeów, przez galerie do kościołow i katedr. Piszę o tym, ponieważ Sebastian Schipper, czyli osoba odpowiedzialna za reżyserię filmu „Victoria” zabiera nas na wycieczkę po stolicy Niemiec. Nie jest to jednak klasyczny trip po kulturalnych miejscach.

Akcja zaczyna się w jednym z berlińskich klubów, gdzie pośród lamp stroboskopowych dostrzegamy tytułową bohaterkę produkcji. Victoria to młoda hiszpanka, która do stolicy Niemiec przyjechała stosunkowo niedawno, dodatkowo nie zna języka przez co cierpi na totalny brak znajomych. Wychodząc, spotyka grupkę podpitych młodych berlińczyków, który zapraszają dziewczynę by ta razem z nimi celebrowała urodziny jednego nich. W taki sposób zaczyna się nocna historia piątki młodych osób. Fabuła jest naiwna, a także w pewnym stopniu podzielona na dwa etapy. Początkowo jesteśmy świadkami szczeniackiej zabawy podczas której poznajemy bohaterów. Dowiadujemy się o nich coraz więcej, dzięki czemu możliwe jest płynne przejście do głównego wątku, czyli długu wdzięczności jednego z berlińczyków wobec lokalnego gangstera. Tak jak mówiłem, historia jest banalna, jednak zrealizowana w sposób na tyle niecodzienny i intrygujący, że warto poświęcić jej te nieco ponad dwie godziny.

Największym atutem filmu, mogącego poszczycić się zdobyciem Srebrnego Niedźwiedzia za Najlepsze osiągnięcie artystyczne w kategorii zdjęcia w 2015 roku jest praca kamery. „Victoria” to bowiem film, w którym nie doświadczymy ANI JEDNEGO cięcia. Sebastian Schipper swój obraz kreuje w czasie rzeczywistym, dzięki czemu widz ma poczucie jakby był członkiem wydarzeń, które ogląda. Realizmu dodają także improwizowane dialogi. Nie ma tu dywagacji o bycie i moralnych gadek. Rozmowy bohaterów wyglądają tak, jak rozmawiamy z podchmielonymi znajomymi o 3 nad ranem. Ten specyficzny sposób narracji wynika przede wszystkim z tego, że scenariusz filmu to zaledwie 12 stronnicowy zarys, a jego interpretacja to już osobista sprawa aktorów, którzy w moim mniemaniu wykreowali postacie przede wszystkim naturalne, za co z całą pewnością należą się brawa.

„Victoria” to z całą pewnością nie jest film dla każdego. Jeśli jednak interesuje Cię niecodzienne podejście do kina, lubisz eksperymenty, albo historie opowiadające o młodych ludziach, niestroniącym od używek to produkcja niemieckiego reżysera powinna znaleźć się w pozycjach obowiązkowych. Pomimo średniej warstwy fabularnej, naturalność postaci i świetna praca kamery to atuty niepodważalne, pozwalające ocenić mi tę produkcję jako dobrą.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz